człowiek z opaską na oczach

Nie wszystko ekologiczne, co zielone

Tak chciałoby się dzisiaj zaktualizować znane powiedzenie – nie wszystko złoto, co się świeci. Teraz bowiem podróbki mają kolor zielony, bo dla wielu firm łatwiej jest ubrać w szaty proekologiczności niż rzeczywiście podporządkować swój biznes zasadzie odpowiedzialności środowiskowej. Greenwashing, czyli używając swojskiego języka – ekościema ma się dobrze, a okoliczności dla jej rozwoju są sprzyjające.

Dlaczego to dobre czasy dla ekościemy? Z jednej strony firmy powinny stawać się coraz bardziej ekologiczne bo wymaga tego prawo, w tym obowiązujące od lipca tego roku Nowe Prawo Klimatyczne. Z drugiej – moda na bycie eko i sięganie po produkty ekologiczne – nie tylko żywność, zatacza coraz szersze kręgi.

Co gorsza, postawy ekologiczne konsumentów – a takie deklaruje już ponad dwie trzecie Polaków – nie idą w parze z wiedzą i świadomością. Łatwo więc nas przekonać, że tombak jest lepszy od złota, bo ładniej się świeci i trudniej go zarysować… Wiele firm wykorzystuje to w sposób zupełnie wyrachowany, a skala zjawiska jest na tyle duża, że zjawisko to zyskało nawet oficjalną definicję – greenwashing i na serio zajęła się nim Komisja Europejska.

Z przygotowanego dla Komisji Europejskiej raportu dotyczącego analizy stron internetowych pod kątem informacji wskazujących na działania ekologiczne przedsiębiorstw wynika, że aż na 42 proc. ze sprawdzanych platform internetowych znajdowały się nieprawdziwe lub naciągane treści nt. aktywności firmy na rzecz środowiska czy sprzedawanych przez nią „eko” artykułów.

Greenwashing to wywoływanie u konsumentów mylnego wrażenia bycia firmą przyjazną dla środowiska, której produkty, usługi lub podejmowane aktywności są ekologiczne i dobre dla planety. W przypadku ekościemy to jedynie zabiegi marketingowo-wizerunkowe – nie mają one nic wspólnego z troską o naturę i działają na jej niekorzyść.

W Polsce ekościemę powszechnie stosują przede wszystkim producenci i sprzedawcy żywności. „Na co dzień spotykamy się ze zjawiskiem greenwashingu chociażby w oznakowaniu produktów, które marki określają jako fit czy eko, ale często nie ma to poparcia w odpowiednich certyfikatach lub składach. Na szczęście świadomość konsumentów wzrasta – coraz więcej z nich deklaruje, że czyta listę składników, zwraca uwagę na jakość, a także pochodzenie artykułów. Dzięki takiej postawie klienci coraz rzadziej będą dawać się robić markom w zielonego balona, a firmy, które faktycznie stawiają na ekologię i naturalne produkty, zyskają” komentuje Anna Wodzyńska-Szklanko, Brand Manager sklepu Bee.pl.

Bardzo częste w Polsce jest wprowadzanie konsumentów w błąd wyglądem opakowań produktów. Jeśli konsument nie analizuje składów, bardzo łatwo jest go przyciągnąć odpowiednią kolorystyką lub grafikami przedstawiającymi m.in. rośliny czy dorodne owoce i warzywa. Na uwagę zasługuje również język stosowany w komunikacji marek. W związku z tym, że ekologiczność musi być potwierdzona odpowiednim atestem, m.in. zielonym Ekoliściem, zdarza się, że brandy używają określeń typu „bez dodatków” czy „pochodzący z natury”. Oczywiście takie hasła nie zawsze oznaczają ekościemę, ale podczas szybkich zakupów, bez wnikliwego czytania listy składników, klient nie jest w stanie zweryfikować ich prawdziwości.

Greenwashing przejawia się też w pozycjonowaniu firm, gdy organizacja mówi o swoich osiągnięciach na rzecz środowiska używając ogólnikowych sformułowań, bez danych potwierdzających ich wiarygodność. Ekościemą jest również prowadzenie kampanii na rzecz ekologii, które nie mają realnego pokrycia w rzeczywistości i są jedynie przykrywką dla szkodliwości głównej gałęzi działalności firmy na środowisko.

Z przykładami greenwashingu mamy do czynienia niemal w każdej branży, także w energetyce. Węglowy ekogroszek ma na celu ukryć prawdziwe oblicze emisyjne węgla – to chyba przykład najbardziej obrazowy. Ostatnio zaś w Europie, ale i w Polsce krzewi się opinię o cudownych właściwościach wodoru – między innymi miałby on zastąpić gaz ziemny w naszych domowych kuchenkach do gotowania i piecach gazowych do grzania. Jak bardzo jest to idea oderwana od realiów niech świadczy fakt, że nawet mała mieszanka wodoru z powietrzem prowadzi do wybuchu, gdyby więc teraz przy aktualnie obowiązujących standardach szczelności instalacji wtłoczyć tam wodór, większość polskich mieszkań zamieniła się w ruinę i strach nawet wyobrażać sobie, co by się stało z przebywającymi w niech osobami.

Forsowanie takich fałszywych idei jest podwójnie szkodliwe tam, gdzie są sprawdzone bezpieczne, ekonomiczne i prawdziwie ekologiczne rozwiązania; odwołując się do ostatniego przykładu – pompy ciepła i instalacje fotowoltaiczne, co do których prawdziwi eksperci nie mają wątpliwości, iż powinny być fundamentem elektryfikacji budownictwa, energia (a niekiedy, niestety, także fundusze), która idzie na ekościemę powinna być wykorzystywana na działania konstruktywne – remont domu, a nie atrakcyjne malunki na jego fasadzie, przykrywające jedynie prawdę o ruinie.

Dbanie o środowisko spoczywa na wszystkich – zarówno międzynarodowych koncernach, lokalnych przedsiębiorstwach, jak i każdym konsumencie z osobna. Uczciwe działania producentów, promowanie dobrych praktyk oraz rozwijanie świadomości klientów pod kątem ekologii są kluczem w poprawie sytuacji klimatycznej.

Dokładając coraz więcej starań do tego by być eko, nie dajmy się też zwieść specom od ekościemy.

Zbigniew Biskupski

People photo created by rawpixel.com - www.freepik.com