dziecko na fotelu

Nadaj rzeczom drugie życie czyli o ważnej części filozofii zero waste

Na strychach i w piwnicach oraz na pawlaczach mieszkań zalegają skarby jakich świat… nie widzi. Tak, bo to co dla nas jest wypadłym z obiegu na amen przedmiotem, dla innych może być skarbem. Na pewno zaś na nadaniu tym przedmiotom drugiego życia zyska klimat i cała przyroda.

Trzy dekady temu, w okresie przemiany ustrojowej w Polsce, modne stały się second handy, dowcipnie ochrzczone wtedy lumpeksami. Choć dziś nadal niemal co drugi Polak chętnie kupuje w sklepach z używaną odzieżą – a przede wszystkim poprzez Internet i w ramach coraz modniejszych wzorem amerykańskim tzw. wyprzedaży garażowych – to jednak idea nadawania rzeczom drugiego życia wciąż daleka jest od powszechnej akceptacji. Tymczasem troska o losy planety i dbałość i klimat, do której przekonanych jest już niemal 90 proc. rodaków ma u fundamentów dwie reguły: gospodarka obiegu zamkniętego (dla biznesu) i myśl globalnie, działaj lokalnie (dla każdego, obojętnie czy jest przedsiębiorcą czy konsumentem).

W praktyce jednak niepotrzebne rzeczy choć w dobrym stanie w najlepszym przypadku lądują w piwnicy lub na strychu, a zazwyczaj w śmietnikach. Tylko co czwarty Polak niepotrzebną odzieżą wypełnia specjalne pojemniki opróżniane przez organizacje charytatywne, jak wynika z badania przeprowadzonego w styczniu na zlecenie portalu Gumtree.pl . Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze sami niechętnie korzystamy z rzeczy używanych, po drugie nie bardzo mamy pomysł – lub czas – by zająć się nadawaniem przedmiotom drugiego życia.

Ze wspomnianego badania wynika, że o ile 47 proc. Polaków jest skłonnych użytkować odzież z drugiego obiegu, o tyle na akceptowalnej liście używanych rzeczy dalej długo jest pustka; ledwie 19 proc. badanych skłonnych byłoby wziąć z drugiego obiegu zabawki dla dzieci, a 13 proc. – sprzęt elektroniczny.

Być może gdybyśmy bardziej byli skłonni do sięgania po rzeczy używane, zadziałałoby klasyczne prawo rynku – jest popyt, pojawia się podaż – ale w sytuacji gdy zdecydowana większość Polaków (73 proc. respondentów cytowanego badania) nie chce używać przedmiotów po innych, a reszta twierdzi, że używane rzeczy zazwyczaj mają ukryte wady albo że zamiast rzeczy używanej w porównywalnej cenie można mieć nową, to i motywacja do tego, by używanym rzeczom nadawać drugi bieg jest u nas zdecydowanie słabsza niż w innych krajach.

Ale jest też „światełko w tunelu”; badanie Gumtree wykazało, że o ile Polaków nie przekonują aspekty finansowe (możliwość zarabiania na sprzedaży rzeczy używanych), o tyle coraz mocniej trafiają do umysłów przekonania ekologiczne. Dlatego rośnie liczba rodaków, których do nadawania rzeczom używanym drugiego życia skłania moda na zero waste!

Niedawno, na skrzynkach pocztowych naprzeciwko windy w budynku, w którym mieszkam ktoś ułożył książki, puste segregatory i inne przedmioty biurowe z kartą „do wzięcia”. Po kilku dniach zostały tylko dwa romanse specjalizującego się w tego typu literaturze wydawnictwa o niezbyt dobrej renomie. Te zapewne trafiły do śmietnikowego pojemnika na makulaturę.

Rzecz jasna, życie według reguł zero waste nie ogranicza się do nadawania rzeczom drugiego życia – jest to ważny aspekt tej filozofii, ale chyba nawet nie najważniejszy. Przypomnijmy, że opiera się ona na pięciu regułach (5R): odmawiaj, ograniczaj, używaj ponownie, segreguj i przetwarzaj oraz kompostuj. Wszystkie zasady 5R można zresztą zebrać w jedno wielkie R – respect, czyli szacunek. Szacunek do przyrody i do wszystkich aspektów życia.

Życie w duchu zero waste to ciągła nauka i szukanie ekologicznych, bezśmieciowych rozwiązań. Począwszy od rezygnacji z jednorazowych opakowań z tak szkodliwego dla nas plastiku czy precyzyjnego segregowania śmieci po oszczędzanie wody czy energii – w tym walkę z niską emisją poprzez termomodernizację. Gdzieś tam pośrodku są nasze zachowania w kuchni, typu unikanie marnotrawstwa jedzenia czy wielokrotne wykorzystywanie słoików.

A więc nie śmiećmy i nie marnujmy. A w wątku tutaj omówionym – zamiast bezrefleksyjnie wyrzucać na strych, do piwnicy lub na śmietnik – nadawajmy rzeczom drugie życie. A przynajmniej próbujmy; jest bowiem wysoce prawdopodobne, że dla kogoś mogą być one nie mniej przydatne niż nowe.

Zbigniew Biskupski