hulajnoga elektryczna

Makroentuzjaści mikromobilności

Jeszcze nim koronawirus brutalnie wkroczył w nasze życie i zmienił wiele – nawet nienaruszalnych, jak można było wcześniej sądzić – przekonań i obyczajów, sporych zmian w naszej świadomości dokonywały (i, na szczęście – dalej dokonują) sprawy klimatyczne. Zdecydowana większość Polaków wie też, że trzeba bronić klimatu i wie też, jak to robić – małymi i dużymi sposobami.

Odnotowaliśmy już, poprawiane niemal co kwartał, rekordy w montażu pomp ciepła i paneli fotowoltaicznych – co w znacznej części jest efektem przekonania do potrzeby walki z niską emisją. Równie efektywnie postępuje docieranie, zwłaszcza do mieszkańców miast, z opinią, iż sami też mogą wiele zrobić dla średniej emisji, związanej z transportem publicznym. Nie ma już chyba w Polsce miejscowości z komunikacją miejską, która nie miałaby w swoim taborze choć jednego autobusu elektrycznego lub hybrydowego (albo przynajmniej w planach zakupu takowego), a coraz więcej ich obywateli decyduje się na wykorzystywanie w dojazdach do pracy i do lokalnej komunikacji elektrycznych hulajnóg, e-skuterów czyli nawet aut elektrycznych popularnie zwanych elektrykami.

Pojawienie się takich pojazdów pośrednio sprawiło, że do prawa drogowego trafia pojęcie UTO – urządzeń transportu osobistego, a wkrótce pojawią się też nowe przepisy dokładnie regulujące zasady poruszania się nimi w przestrzeni publicznej (w Ministerstwie Infrastruktury właśnie zakończyły się konsultacje projektu). Z kolei stowarzyszenie Mobilne Miasto przeprowadziło pierwsze badanie – „UTO-ENTUZJAŚCI. Urządzenia transportu osobistego i ich przyszłość w ocenie Polaków”. Z badania wynika, że ogromna większość Polaków (75 proc.) widzi w nowych pojazdach potencjalnie przełomowy środek lokomocji, który może podnieść jakość życia w miastach i którego popularność będzie rosła.

Polacy podchodzą do nowych środków lokomocji z zaufaniem i optymizmem. Są przekonani, że UTO pomogą rozwiązywać problemy korków, zagęszczenia ruchu, zanieczyszczenia powietrza.

W miastach UTO kojarzone są głównie z e-hulajnogami wypożyczanymi na minuty, których floty uzupełniają transport miejski. Jednak UTO to także ok. 200 tysięcy pojazdów w rękach prywatnych użytkowników, wykorzystujących je do codziennych dojazdów w miastach i poza nimi. Prawie połowa badanych (45 proc.) już dziś zna osoby korzystające okazjonalnie lub regularnie z UTO. A dziewięciu na dziesięciu respondentów uważa, że użytkownicy UTO pozytywnie oceniają tę formę przemieszczania się.

Między innymi dlatego, pytani o smog, emisję zanieczyszczeń i korki respondenci niemal jednogłośnie oceniają je jako poważne problemy (ponad 90 proc. odpowiedzi). I tak samo jednogłośnie uważają, że zarówno rząd, jak i samorządy powinny robić więcej dla rozwiązywania tych problemów Jedno z takich rozwiązań badani widzą zaś właśnie w UTO. Dlatego, zdaniem dużej większości respondentów, korzystanie z UTO powinno być promowane i wspierane przez władze centralne (64 proc. wskazań) i w jeszcze większym stopniu przez władze lokalne (70 proc.).

Co ważne, projektowane przepisy, zapewniając odpowiednie bezpieczeństwo i porządek, z pewnością przyczynią się do jeszcze większej popularyzacji elektrycznych UTO, czynnie potwierdzając, że wielkimi entuzjastami mikromobilności Polacy są nie tylko w sferze deklaracji.

Zbigniew Biskupski