Kamienna pustynia o drzewa woła

W walce o zahamowanie procesu ocieplania się klimatu liczą się nawet najdrobniejsze działania – nawet te, które z pozoru mają bardzo odległy związek ze skutkami emisji gazów cieplarnianych. Obrazowo rzecz ujmując, przypomina to puzzle albo mozaikę, której rozrzuconych elementów każdy z oddzielna nie kojarzy się z obrazem, który powstanie, gdy już się je poskłada. Powyższą refleksję można przypisać choćby akcji sadzenia drzew w miastach – przy ulicach, na skwerach a nawet wokół domów.

Drzewa nie służą może do walki wprost z ociepleniem klimatu, który jest efektem między innymi emisji dwutlenku węgla podczas palenia piecami węglowymi, ale właśnie ten gaz skutecznie neutralizują.

Jedno drzewo przez jeden rok dostarcza tlenu dla 10 osób. Z kolei jeden hektar lasu liściastego zaspokaja dobowe zapotrzebowanie na tlen ponad 2,5 tysiąca ludzi. Drzewo to życie, które potrzebuje jednak czasu i wielu lat na to, by urosnąć. To najcenniejszy i najtrudniejszy do odtworzenia, i jednocześnie najbardziej zagrożony składnik zieleni miejskiej. Starego drzewa nie sposób zastąpić sadzonką ze szkółki, dlatego należy chronić dojrzałe drzewostany przed nieprzemyślanymi działaniami człowieka – wycinką, uszkodzeniem korzeni, zbyt bliskim sąsiedztwem zabudowy mieszkalnej czy po prostu chciwością. Warto to robić dla własnego dobra – przecież drzewo to życie!

Jak podkreśla dr inż. Renata Stachańczyk, ekspert Narodowego Instytutu Dziedzictwa: „Dobrze zaprojektowane układy zieleni, zadbane i spełniające nasze oczekiwania, wpisujące się w charakter danego miasta to kapitał, który przekłada się nie tylko na warunki życia mieszkańców, ale i na ekonomię. Ludzie nie chcą mieszkać i wypoczywać na „pustyni”, potrzebują kontaktu z naturą – nie tylko drzewami, ale też ptakami i pozostałą fauną, dla której enklawy zieleni są naturalnymi obszarami życia. Mieszkańcy nie chcą przestrzeni anonimowej, lecz oswojonej i przyjaznej, a więc takiej, w której jest miejsce również na zieleń”.

Drzewa pełnią więc w mieście wiele funkcji trudnych do przecenienia. Produkują tlen, który jest nam niezbędny do życia. Zapobiegają powstawaniu smogu, pochłaniają spaliny, zatrzymują pyły, a także jonizują powietrze, dzięki czemu możemy swobodnie oddychać. To drzewa redukują hałas w mieście. Rozpraszają też wiatr, regulują temperaturę i wilgotność powietrza. W upalne dni w ich cieniu szukamy ochłody, zaś zimą stanowią naturalną barierę przed wiatrem, co zapobiega wychładzaniu budynków i tym samym zmniejsza koszty ogrzewania. Drzewa mają również właściwości bakteriobójcze. Są też oczywiście ozdobą miasta i korzystnie działają na ludzką psychikę.

Pamiętajmy przy tym, że ważne jest także to – jakie drzewa sadzimy. Nawet jeśli nie robimy tego sami, to możemy mieć na to wpływ, jeśli tylko chcemy. Nawet w miastach, a przykładem są coraz popularniejsze budżety obywatelskie. Dzięki nim mieszkańcy nie tylko decydują, że część wydatków miasta pójdzie np. na zieleń, ale jaki kształt przybierze konkretny projekt.

I tak, jak radzi dr inż. Renata Stachańczyk, dobierając gatunki drzew do wybranego przez nas miejsca należy w pierwszej kolejności wziąć pod uwagę ich przydatność w danej lokalizacji. I tak bezpośrednio przy ulicach o dużym natężeniu ruchu należy stosować gatunki odporne na miejskie warunki bytowania, czyli dobrze znoszące suszę i zanieczyszczenie powietrza. Ważne, by wybierać drzewa o zwartych, niezbyt rozłożystych koronach i niełamliwych gałęziach (o twardym drewnie). Przy ulicach i wśród budynków sprawdzą się więc zarówno klony, jarzęby, platany, jesiony czy głogi, jak i drzewa owocowe – grusze, śliwy i jabłonie. Z kolei wzdłuż alei i w parkach warto zasadzić rozłożyste i dające cień dęby, graby i kasztanowce oraz pachnące i miododajne lipy.

Te same gatunki drzew, które bardziej od innych odporne są na spaliny czyli średnią emisję wskazane są również w rejonach, w których wciąż do ogrzewania domów służą kopciuchy. Nim na dachach pobliskich domów pojawią się panele słoneczne, w domach ekologiczne urządzenia grzewcze w rodzaju pomp ciepła, a kopciuchy pójdą na złom – klony czy jesiony ciesząc widokiem nasze oczy jednocześnie osłaniać nas będą przed smogiem – na ile to tylko możliwe.