rower w mieście

Jak jednoślad może nam pomóc w redukcji śladu węglowego

Jednoślad, czyli rower, elektryczna hulajnoga czy elektryczny skuter lub motor, pozwala w znaczący sposób zredukować osobistą emisję gazów cieplarnianych. Zwłaszcza jednak ten pierwszy, napędzany siłą ludzkich mięśni – prąd używany przez pozostałe jednoślady, choć ogranicza emisję ze spalin, to jednak nie zawsze pochodzi z zielonych źródeł energii.

Rowery w Polsce wciąż biją rekordy popularności. Tak jest od kilku lat, bo już trzy lata temu respondenci badań masowo przedstawiali się jako zagorzali zwolennicy indywidualnego cyklingu (w badaniu ARC Rynek i Opinia – 40 proc. panów i 41 proc. pań). Niestety deklaracje te nie przekładają się bezpośrednio na czyny. Z twardych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że zaledwie co czwarty Polak regularnie dojeżdża do pracy czy szkoły właśnie rowerem, a przeważająca część (bo aż 87 proc.), widzi w tym środku transportu raczej okazję do rekreacji, nie zaś do codziennego użytkowania.

Szkoda, ponieważ w przestrzeni miejskiej to właśnie rower stanowi kompleksową odpowiedź na zagrożenie emisyjne ze strony sektora transportowego. Jak podkreśla Julia Piątkowska, Kierownik biura marketingu i komunikacji z Respect Energy – w Amsterdamie, Kopenhadze czy na ulicach Barcelony nie dziwi widok całych rodzin (nawet z niemowlętami), które konsekwentnie, dzień w dzień realizują swoje obowiązki właśnie na jednośladach. W tych aglomeracjach za takim stylem życia przemawia faworyzująca mniejsze pojazdy infrastruktura. W Polsce mamy z tym niemały problem i choć wydawać by się mogło, że np. Warszawa jest w stanie zagwarantować cyklistom dogodne warunki do jazdy, to mieszkańcy stolicy wcale nie są w rowerowej czołówce kraju. Najchętniej na ten środek transportu stawiają rezydenci Opola (85 proc.), Wrocławia (84 proc.), Łodzi (83 proc.) oraz Szczecina, Krakowa i Olsztyna (po 82 proc.). Czy jest więc szansa na większą popularyzację rowerów? Tak, a gra jest jak najbardziej warta świeczki.

Według badań zespołu prof. Christiana Branda z Uniwersytetu Oxfordzkiego, wybierając rower raz dziennie (zamiast samochodu), jesteśmy w stanie zmniejszyć średnią emisję CO2 na osobę aż o 67 proc. Dla porównania roczny ślad węglowy generowany przez statystycznego Polaka to około 10 ton, z czego na dwutlenek węgla przypada blisko 8 ton, a na inne gazy cieplarniane, takie jak metan czy podtlenek azotu, pozostałe 2 tony (dane banku BNP Paribas). Ponadto, potencjał zmiany przyzwyczajeń transportowych jest spory, ponieważ w realiach europejskich z samochodu korzystamy częściej w przypadku wyjazdów wakacyjnych lub zakupowych. O ile pierwsza kategoria jest o wiele bardziej odporna na ekorewolucję, to już szybkie przejażdżki do sklepów jednośladem są jak najbardziej w zasięgu polskich możliwości, podkreśla Julia Piątkowska.

W przyszłości i to już całkiem nieodległej wszystko to można będzie odnieść do pozostałych jednośladów, o ile napędzane one będą silnikiem elektrycznym. To ważne, bo o ile łatwo rowerem zastąpić samochód w mieście – zwłaszcza mniejszym niż metropolie – o tyle trudniej ideę zielonego transportu osobistego wdrażać w terenie: podmiejskim czy na wsi. Tutaj elektryczny skuter czy motocykl, a nawet elektryczny samochód czy hulajnoga elektryczna, mogą spełnić wszystkie te funkcje, o których wyżej była mowa w odniesieniu do rowerów. By obyło się bez śladu węglowego, potrzebne są zielone ładowarki – zasilane choćby z paneli fotowoltaicznych. Szansę na szybkie wdrożenie tej idei dają między innymi zmiany w rządowym programie Mój Prąd, który od lipca ma dotować nie tylko budowę samych źródeł energii ze słońca, ale także fragmenty instalacji fotowoltaicznych, w tym stacji ładowania prądem wszelkich pojazdów – od elektrycznych rowerów po samochody.

Zbigniew Biskupski