samochód elektryczny

By za sprawą elektryka jeszcze szybciej smog stąd znikał!

Każde kolejne badanie postaw ekologicznych Polaków pokazuje, że nasza świadomość co do zagrożeń klimatu rośnie i rośnie. Najpierw daliśmy się przekonać do segregacji śmieci (fakt, niemałą rolę odegrały bodźce materialne czyli wysokie opłaty za brak segregacji), potem w naszych myślach i czynach utrwaliło się przekonanie, że zbawienna w walce ze smogiem i w ogóle ociepleniem klimatu jest jak najszybsza likwidacja kopciuchów na rzecz ogrzewania ze źródeł ekologicznych. A teraz?

Teraz okazuje się, że jesteśmy europejskimi liderami opinii, iż ratowanie klimatu wymaga też jak najszybszego przejścia na samochody elektryczne, także prywatnie!

Pokazuje to jednoznacznie opublikowany w środku wakacji raport z badań Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS przeprowadzonych w siedmiu krajach Europy środkowej i wschodniej (poza Polską – Niemcy, Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia). Zdaniem 78 proc. polskich respondentów odnawialne źródła energii w najbardziej korzystny sposób wpłyną na ochronę środowiska oraz klimatu, a 66 proc. należy do zwolenników samochodów elektrycznych. Ta ostatnia grupa jest ponad dwa razy większa niż w Niemczech.

Raport z badania „Zielony potencjał społeczny. Polska i Europa Środkowo-Wschodnia” ponadto pokazuje, iż 78 proc. Polaków uważa, że główną przyczyną zmian klimatu jest działalność człowieka. To najwyższy wskaźnik we wszystkich ankietowanych krajach. Powyżej 60 proc. wskazań uzyskano na Litwie (69 proc.), na Słowacji (68 proc.), w Niemczech (67 proc.) oraz na Łotwie (60 proc.). Co ciekawe jedynie 42 proc. Czechów podziela ten pogląd. Nasi południowi sąsiedzi są równie sceptyczni w uznaniu globalnego ocieplenia za fakt naukowy. Uważa tak jedynie 44 proc. czeskich i 60 proc. słowackich ankietowanych. Podobnym sceptycyzmem wykazują się Estończycy (57 proc.). Za to w zdecydowanej większości wątpliwości nie mają Łotysze (65 proc.), Litwini i Niemcy (po 75 proc.) oraz Polacy (80 proc.).

Ankietowani byli również pytani o to czy ich zdaniem pojedynczy człowiek ma niewielki wpływ na zmianę klimatu. Z tym stwierdzeniem zgadza się 45 proc. Polaków, 38 proc. Łotyszy i Słowaków, a także 37 proc. Litwinów. Najniższe poparcie teza ta zyskała w Niemczech, gdzie uważa tak nieco ponad jedna piąta respondentów (22 proc.).

Polacy wraz z Litwinami są też największymi entuzjastami aut elektrycznych. O tym, że są one lepsze dla środowiska niż samochody z silnikiem spalinowym przekonanych jest odpowiednio 65 i 66 proc. respondentów. Co ciekawe to ponad dwa razy więcej niż w Niemczech (30 proc.) i niemal dwa razy więcej niż w Czechach (35 proc.).

Przynajmniej na razie większość z nas w roli entuzjastów elektryków pozostaje na zasadzie widza i kibica; barierą do wdrożenia tej daleko idącej akceptacji dla prywatnej mobilności są ceny samochodów elektrycznych.

Bądźmy jednak dobrej myśli. Do niedawna podobna bariera hamowała przekładanie na czyny wiary w moc odnawialnych źródeł energii. Dziś zaś panele fotowoltaiczne mnożą się na dachach domów w tempie rekordowym, podobnie jak z niebywałą dynamiką rośnie sprzedaż pomp ciepła. Mocno do tego przyczyniają się dopłaty ze strony państwa (Czyste Powietrze, Mój Prąd) i termomodernizacyjna ulga w PIT w nowej odsłonie, a także dotacje producentów (Szwedzka Dotacja do pomp ciepła NIBE) i organizacji proekologicznych.

Podobnie może być w przypadku samochodów elektrycznych: jest entuzjazm, a wkrótce powinny zadziałać dopłaty ze środków publicznych, także do zakupu elektryków prywatnie. A wtedy nie tylko elektryczne i hybrydowe autobusy zmniejszą smog, ale swój bardziej wyrazisty wkład w obniżenie średniej emisji wniosą – jako użytkownicy prywatnych elektryków – polscy konsumenci.

Zbigniew Biskupski