Z samego gadania poprawy klimatu nie będzie
Stosunkowo przyjazna jesień i początek zimy, a także wciąż silne obawy związane z COVID sprawiły, że mniej niż zwykle naszą uwagę zaprzątała jakość powietrza, którym oddychamy. Wystarczył jednak poważny atak zimy, by smog przypomniał nam o sobie chociażby charakterystyczną wonią powietrza. Warto więc głośno powiedzieć po raz kolejny: problem niskiej emisji sam nie zniknie. Niewiele sytuacja się poprawi też wskutek wzrostu naszej świadomości zagrożeń, z którą – to fakt – jest coraz lepiej.
W opinii ponad trzech czwartych Polaków aktualne zmiany klimatu przynoszą w większości negatywne skutki – tylko 6 proc. uważa, że pozytywne. Dwóch na trzech badanych z kolei uważa, że zmiany klimatu w umiarkowanym lub w większym stopniu zaszkodzą im samym.
Badanie świadomości i zachowań ekologicznych związanych ze zmianami klimatu, które w połowie listopada zostało przeprowadzone na zlecenie Ministerstwa Klimatu wykazało ponadto, że konieczność ograniczania emisji gazów cieplarnianych i związaną z tym transformację niskoemisyjną – czyli zmianę sposobu wytwarzania energii i stopniowego zastępowania paliw kopalnych innymi źródłami energii, w tym głównie odnawialnymi – widzi blisko 90 proc. respondentów. Co niezwykle istotne – prawie 60 proc. mieszkańców Polski jest gotowych na ponoszenie wyższych kosztów energii i paliw, zakładając, że będą one stanowiły źródło finansowania transformacji niskoemisyjnej.
Co ciekawe, przywołane badanie świadomości i zachowań ekologicznych wykazało również, że niemalże połowa badanych co najmniej kilka razy w miesiącu podejmuje tematy związane ze środowiskiem i jego zmianami podczas rozmowy z rodziną lub znajomymi.
To w sumie utrwalająca się w naszej świadomości dobra podbudowa pod chęć skorzystania z możliwości konkretnych ekologicznych działań naprawczych, jakie dają programy wsparcia: rządowe typu Czyste Powietrze czy Mój Prąd, inicjatywy lokalne oraz akcje w rodzaju Szwedzkiej Dotacji, prowadzone przez producentów ekologicznych urządzeń takich jak pompy ciepła w przypadku ostatniej z wymienionych inicjatyw. Choć wsparcie idzie w dziesiątki tysięcy złotych, to oczywiście wymaga także wkładu własnego – gotowość do ponoszenia części kosztów transformacji energetycznej przez obywateli jest więc niezwykle istotna dla powodzenia programów.
Jest też nadzieja, że wkrótce pojawią się nowe możliwości. Takie optymistyczne oczekiwania wynikają z krajowych planów kompleksowej elektryfikacji ogrzewania w Polsce, co jest konsekwencją polityki tzw. Zielonego Ładu całej Unii Europejskiej. W pierwszej kolejności potrzebne jest rządowe wsparcie finansowe dla rozpoczynających budowę domów czy budynków wielorodzinnych, w zakresie wyposażania ich w urządzenia takie jak panele słoneczne i pompy ciepła. Jeśli nawet nie większe niż przysługuje obecnie na wymianę już funkcjonujących przestarzałych urządzeń na ekologiczne, to przynajmniej na równych prawach.
O takiej formie wsparcia mówi się już od wielu miesięcy, ale konkretów wciąż brak. Tymczasem wiadomo, że z samego gadania…