Powszechna kwarantanna Polaków – choć uciążliwa, pozytywna dla klimatu i… naszej diety!
Przymusowa kwarantanna domowa wywołana pandemią koronawirusa nie poprawiła istotnie stanu powietrza w zakresie jakim zanieczyszcza je niska emisja, ale w zupełnie inny i nieoczekiwany sposób pozytywnie wpływa na klimat – mianowicie przez zmiany w diecie Polaków we właściwą „zieloną” stronę!
Co do powietrza, to badania satelitarne– najpierw nad Chinami, a potem nad Europą, w tym Polską – pokazały, że jakość powietrza znacząco poprawiła się we Włoszech, Wielkiej Brytanii czy nad Hiszpanią. To efekt wstrzymania produkcji w wielu fabrykach, zawieszenia transportu, w tym intensywnego ruchu lotniczego, a także bardzo ograniczony ruch prywatnych samochodów oraz transportu miejskiego. Dzięki temu w atmosferze istotnie spadło stężenie szkodliwych związków azotu, natomiast nie za bardzo głównych zanieczyszczeń typu dwutlenek węgla czy tlenki siarki. Te – będące najbardziej uciążliwe i najpowszechniejsze – są efektem niskiej emisji. Dwa pozostałe źródła: emisja liniowa oraz wysoka emisja, a więc ograniczony przez COV-19 transport czy zużycie energii elektrycznej sprawiły, że nad Włochy czy Polskę wróciło błękitne niebo, ale nie spadło znacząco zapylenie, bo przez przymusową kwarantannę zostaliśmy w domach, ale ogrzewaliśmy je jak zwykle.
To kolejny dowód, że kluczowe znaczenie dla walki ze smogiem ma ograniczanie niskiej emisji czyli zastępowanie pieców węglowych urządzeniami ekologicznymi takimi jak np. pompy ciepła.
Natomiast nasza dieta mocno poszła w dobrym kierunku. Firma badawcza Kantar odnotowała wyraźny wzrost spożycia cebuli, marchwi i pomidorów w Polskich domach, sami zaś konsumenci zadeklarowali w marcowym badaniu, że teraz odżywiają się zdrowiej w liczbie większej o 6 proc. niż w lutym. A to znów nie takie typowe dla całej ludzkości uwięzionej w domach przez pandemię. Na przykład Hiszpanie rzucili się na piwo i gin, niemal podwajając konsumpcję tych alkoholi, podobnie jak czekolady oraz słodkich i słonych przekąsek.
Nie trzeba chyba dodawać, że takie składniki menu są nie tylko szkodliwe dla zdrowia, ale pogarszają bilans wody w środowisku – uprawa owoców i warzyw pochłania kilkadziesiąt razy mniej wody niż czekolady albo czipsów – a ponadto zwiększają zaśmiecenie. Każdy z wysoko przetworzonych produktów jest wszak sprzedawany w opakowaniach zawierających duży odsetek plastiku, jeśli nie plastik w czystej postaci.
Tu przy okazji chcę napisać o ciekawej obserwacji jednego z fanów Zielonej Eskadry. Otóż w czas przymusowej kwarantanny zauważył on sortując śmieci i wynosząc je do śmieciowej altanki w swojej kamienicy, że teraz więcej niż połowę odpadów kieruje do pojemnika z napisem organiczne, choć jeszcze niedawno w jego domowym bilansie śmieciowym przewagę miały plastiki i metale. To także efekt zmiany w diecie – w znacznym stopniu być może wymuszonej, bo w pobliskim zieleniaku łatwiej zrobić teraz zakupy niż w dużym dyskoncie – więcej więc jemy owoców i warzyw co potwierdziły przywołane badania. Przebywając dłużej w domach mamy też więcej czasu na gotowanie, a gdy mamy czas – każdy to chyba potwierdzi – wolimy sięgać po surowce a nie gotowe produkty czy półprodukty.
W sumie więc dobrze się stało, że – przecież całkiem niedawno – w systemie sortowania wyodrębniono pojemniki na odpady organiczne; przez długi czas wędrowały one do pojemnika z odpadami zmieszanymi. Jeśli ktoś jeszcze nie wie, odpady organiczne są łatwo przyswajalne przez środowisko, a w wielu sortowaniach śmieci kierowane wręcz do produkcji kompostu, który wykorzystywany jest jako naturalny nawóz. Odpady mieszane zaś niestety głównie trafiają na hałdy gigantycznych śmieciowisk.
Powszechna kwarantanna wcześniej lub później przejdzie do historii – oby na zawsze, a jeśli nie będziemy potrafili wciąż oprzeć się pandemiom, to choć na bardzo długo – dobre nawyki, w diecie czy w porządkowaniu śmieci, niech jednak zostaną dzięki czemu szeregi świadomych i nieświadomych tego członków Zielonej Eskadry będą nam dynamicznie rosły!
Zbigniew Biskupski